5.9.11

Czosnkowa panienka i kudłaty termofor

W tym roku przeziębienie przyszło szybciej niż prawdziwa jesień. Za oknem jeszcze pełnia lata (podobno ostatni tak piękny dzień), upał, słońce i baranki na niebie. U mnie koc, samobieżny termofor, sok z malin, który miał doleżeć do Świąt i masa czasu... Dla wszystkich zakatarzonych ich największy przyjaciel dawkowany w ząbkach, a w tle mój kochany termoforek :)





1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Kochana,
blog podoba mi się bardzo. Gratuluję. Już dodaję do ulubionych. Jak wiesz, Twoje kuchenne klimaty są dla mnie zawsze inspirujące. Będę zaglądać regularnie i z niecierpliwością czekam na więcej.
P.S. Zdrowiej szybko.

Trawojadka